Warinfinicon: Prolog

Na świecie panował chaos, spowodowany przez kilka osób. W pewnym miasteczku, albo raczej ich ruinach trwała walka, pomiędzy jakimś mężczyzną (na oko mógł mieć jakieś 25 lat, miał rozerwaną do połowy zieloną koszulę, oraz czarne spodnie na ciele posiadadał sporo ran oraz ślady krwii)
Na przeciw niego stała jakaś dziwaczna postać, która nie przypominała zupełnie człowieka (miała kanciasty hełm, jasną twarz, od oczów do szczęki fioletowe linie, srebrny pancerz z jakimiś czarnymi znakami, oraz z tyłu wystający ogon.
-Że jeszcze jesteś w stanie ustać na nogach, ale to tylko kwestia czasu aż wyzioniesz ducha.
-Nie daruje ci tego, Kazushi!
Kazushi już nic nie powiedział tylko się uśmiechnął, po czym stworzył ze swojego palca malutką kulę energii, którą posłał na przeciwnika. Mężczyzna w odpowiedzi na atak Kazushiego, stworzył w swojej dłoni nieco większą złotą kulę enrgii, z której wystrzelił promień. Po zderzeniu się technik nastąpiła wielka eksplozja, korzystając z tego momentu mężczyzna udał się do pobliskiego schronu, tam podszedł do będącej w podobnym wieku czarnowłosej kobiety, która trzymała w rękach noworodka.
-Kaya.
Ky:Gorin, co się stało?
G:Słuchaj, najprawdopodobniej nie uda nam się przeżyć, dlatego chciałbym chociaż ocali Miroiego.
Ky:Obiawiałam się właśnie tego, dobrze a więc weź go.
G:Dziękuje. (odparł i wziął swojego syna po czym zniknął)
Gorin pojawił się kilkaset kilometrów od swojego miasta i zostawił chłopca na pustkowiu.
G:”Żegnaj synu, twoje życie od teraz się zmieni, pamiętaj by ciągle trenować i wyrosnąć na potężnego wojownika, by pewnego dnia pomścić swoją rodzine. (powiedział po czym zniknął)
Gorin ponownie pojawił się w swoim mieście.
G:Kazushi, dawaj kontynuujmy naszą walkę!
Kazushi wybił się w powietrze i stworzył z palca ponownie kulę energii, z tą różnicą że była ogromną.
K:Znudziła mnie walka z tobą, tym atakiem zakończę twój żywot (odparł rzucając kulę)
G:Więc to koniec. (powiedział zamykając oczy)
Kiedy atak Kazushiego uderzył w ziemie, spowodował ogromną eksplozje, która zniszczyła teren w pobliożu 50 KM.
G:”Powodzenia Miro!” (powiedział ostatnie słowa, po czym jego ciało wyparowało)
Tym czasem do śpiącego sobie niewinnie Miroiego, podszedł jakiś podróżnik ubrany w płaszcz, na głowie miał założony kaptur, gdy tylko zauważył chłopca oraz kartkę na nim, od razu go wziął.








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Warinfinicon: Rozdział 1

Warinfinicon: Rozdział 72

Warinfinicon: Rozdział 67