Posty

Rozdział: 115

WH:”Co, ma jeszcze jakiegoś asa z rękawa?” MW:”Czas połączyć moc Ultra-Wojownika z energią natury.” Haaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Ciało Miroiego prócz fioletowej aury otoczyła także czerwona, po czym zaczęły na siebie nachodzić, tworząc purpurową aurę, wokół oczów pojawiły się czerwone obwódki, ciało Miroiego przybrało odcień czerwony, a jego włosy tego samego koloru co aura. Siłą którą w obecnej sytuacji dysponował Miroi była tak wielka, że powodowała trzęsienie ziemi, sporą wichurę oraz potężne fale w pobliskich zbiornikach wodnych. R:”N...niemożliwe jego siła jest jeszcze większa niż tego dzieciaka?” Miroi nagle zniknął z pola widzenia przeciwnika. R:”Co, gdzie on się podział?” Dopiero cios w twarz dał mu znać, Miroi zaraz potem będąc jeszcze szybszym pojawił się za Routerem i walnął go w plecy podbijając w powietrze. R:Co? Następnie z prędkością nanosekundy atakował go z każdej strony. Wenuri oraz reszta zszokowani patrzyli na tą walkę. TH:Rocky twój ojciec jest niesamow

Rozdział: 114

R:Co jest tylko na tyle was stać? Słyszałem że na tej planecie żyją potężni wojownicy, ale wy to jakiś żart. WH:Coś ty powiedział? (powiedział rzucając się ponownie na swojego przeciwnika) Kiedy Wenuri postanowił odwrócić uwagę Rutera, Miroi oraz Rocky i Tarin postanowili wspólnie zaatakować. MW:Teraz, Rocky, Tarin. RW:Tak jest ojcze. TH:Już się robi Miroi-san. MW:Wenuri! Shogu... RW:...neri! TH:Super.... WH:....Dragon Attack! Każdy błyskawicznie wystrzelił swoje najpotężniejsze techniki, kiedy trafiły w przeciwnika nastąpiła gigantyczna eksplozja. Router wykorzystując moment gdy wszyscy myśleli o zwycięstwie, w ułamku sekundy pojawił się przy każdy i jednym ciosem kładł ich na ziemie, na koniec chwycił za głowę Miroiego i wycierał nim ziemie, po czym zaczął go kopać. Ikari widząc to, był na siebie wściekły że nie potrafi nic zrobić. IW:Zostaw mojego Tatę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nagle otoczyła go fioletowa aura, jego włosy stanęły do góry oraz przybrały ten

Rozdział: 113

MW:Kim ty jesteś i czego tu szukasz? R:Nazywam się Router i przybyłem po kryształ „Banitro” MW:Kryształ Banitro, pierwsze słyszę. R:Jeśli mi go nie oddacie, to zabije wszystkich ludzi na tej planecie, i przeszukam każdy kąt tej ziemi. WH:Myślisz że ci na to pozwolimy? Miroi oraz Wenuri przyjęli postawę bojową. W tym momencie na miejsce przybyli także Rocky oraz Tarin. MW:Co wy tu robicie? RW:Przybyliśmy także walczyć. Nim Miroi coś powiedział, przed całą czwórką pojawił się Router, po czym wszystkich kopniakiem wysłał na sporą odległość. MW:Szybki jest. (powiedział wstając) WH:Nie ma co się z nim bawić. Miroi oraz Wenuri weszli w formę Ultra-Wojownika i ruszyli na przeciwnika, zaczynając od natarcia. Router bez problemu blokował ich ciosy. R:”Żałosne.” (skomentował wystrzeliwując z dłoni pociski energii) Miroi oraz Wenuri chcąc ich uniknąć wybili się w powietrze. Tym razem do ataku ruszyli ich synowie. Rocky oraz Tarin rzucili się na Routera próbując go zaata

Rozdział: 112

Kilkanaście minut później, Wenuri wraz z rodziną dotarli do domu Miroiego, po otrzymaniu zaproszenia weszli i udali się do ogrodu, napotykając tam trenujących Miroiego oraz Rockiego. TH:Cześć, Rocky! RW:Cześć. (odparł niechętnie) MW:Cześć Wenuri, Orika OH:Cześć. WH:Widzę że trenujesz swojego syna, i tak to nic nie da bo w porównaniu z Tarinem, nie ma szans. MW:Nie dowiemy się, dopóki tego nie zobaczymy. WH:Czyli twierdzisz że twój syn jest lepszy od mojego? MW:W pewnym sensie tak. WH:Może o tym zadecyduję walka. MW:Co chcesz się bić? WH:Tak, Ja oraz Tarin przeciwko tobie oraz Rockiemu. MW:Z miłą chęcią. OH:Przestańcie! Jeżeli myślicie że pozwolę wam na walkę dziś i tutaj, to jesteście w błędzie. Przyszliśmy tu by zjeść i porozmawiać w przyjaznej atmosferze, a nie walczyć. Miroi oraz Wenuri już nic nie powiedzieli. KW:Dobra, wszystko jest gotowe możecie zasiadać. Tym czasem do ziemi zbliżał się jeden ze żołnierzy Zira, Miroi oraz reszta zaczęli wyczuwać

Rozdział:111

Gdzieś w kosmosie, znajdował się wielki statek kosmiczny, w którym znajdowali się jacyś dziwne stworzenia (każdy innego koloru skóre, z wystającymi czółkami z czoła oraz uszami, ubrane w jakieś zbroje). Jeden z załogi podszedł do kapitana, którym był jakiś kosmita (miał na sobie dziwny pancerz czarno-czerwony, tego samego koloru czworokątny hełm). -Ziro-sama. Z:Czego chcesz, czy udało ci się zlokalizować święty kryształ „Banitro”? -Tak, według naszych danych znajduje się on na nie wielkiej planecie o nazwie ziemia. Z:Ziemia, pierwsze słyszę o takiej planecie. W takim razie wyślijcie tam Routera. -Tak jest. Tym czasem w Kusanami, w pewnym domku albo raczej w ogrodzie, trenował Wenuri wraz z swoim 8-letnim synem Tarin(jego rysy twarzy także były podobne do ojca, kolor włosów ciemny-blond, ubrany w żółtą koszulkę na ramiączkach oraz czarne krótkie spodenki). Mimo tego że Tarin był nadal dzieckiem, to Wenuri mu nie odpuszczał i dawał mu coraz to cięższe treningi. W pewnym m

Rozdział: 110 (Ziro Arc)

Minęło 10 lat od kiedy Miroi wraz z Wenurim pokonali Darkoiego, od tamtego czasu wiódł sobie beztroskie życie wraz ze swoją żoną. Obecnie znajdował się w swoim ogrodzie i trenował z jakimś chłopcem (na oko mógł mieć jakieś 9 lat, krótkie czarne włosy, ubrany w sportowy niebieski strój) MW:Nieźle ci idzie Rocky. RW:To teraz patrz na to ojcze. Po chwili ciało Rockiego otoczyła fioletowa aura, jego włosy stanęły do góry i przybrały ten sam kolor, jego mięśnie powiększyły się. MW:Rocky, od kiedy potrafisz się przemienić w Ultra-Wojownika? RW:Masz na myśli tą przemianę? Nie pamiętam dokładnie, ale od jakiegoś czasu. MW:Niesamowite, dobra w takim razie kontynuujmy trening. (odparł także wchodząc w formę Ultra-Wojownika) Rocky rzucił się na swojego nacierając go pięściami, Miroi parował jego ataki, po chwilowym siłowaniu oboje odskoczyli od siebie. MW:Jesteś dosyć silny jak na swój wiek. RW:Codziennie ciężko trenowałem. MW:Rozumiem. W tym momencie do ogrodu przybiegł

Warinfinicon: Rozdział 109

Kilka dni później, Karinę wypisano ze szpitala i wraz z Rockim mogli opuścić szpital, obecnie cała trójka udała się na spacer po parku. MW:Boże ale dzisiaj jest gorąco KW:Spójrz tam jest stoisko z lodami, może zajmiesz się Rockim a ja pójdę kupić. MW:W porządku. Gdy Karina się oddaliła, Miroi zauważył że but mu się rozwiązał, kiedy się schylił by go zawiązać, nieumyślnie popchnął wózek, który wyleciał ze wzgórza i Rocky zaczął z niego spadać. MW:Rocky, hmm o cholera! Miroi kiedy zauważył że Rocky spadł, od razu poleciał do niego, z każdą chwilą Rocky spadał co raz szybciej. MW:Rocky, trzymaj się! Rocky niczym się nie przejmował tylko ciągle się śmiał, w pewnym momencie jego ciało otoczyła jakaś aura, chwile później zaczął lewitować i unosił się coraz wyżej, po kilku minutach Miroiemu udało się w końcu go złapać i wrócili na góre. MW:Rocky, więcej nie wycinaj takich numerów, dobra? W tym momencie do nich przyszła Karina. KW:A gdzie wy byliście, przed chwilą was tu