Rozdział: 112
Kilkanaście minut później, Wenuri
wraz z rodziną dotarli do domu Miroiego, po otrzymaniu zaproszenia
weszli i udali się do ogrodu, napotykając tam trenujących Miroiego
oraz Rockiego.
TH:Cześć, Rocky!
RW:Cześć. (odparł niechętnie)
MW:Cześć Wenuri, Orika
OH:Cześć.
WH:Widzę że trenujesz swojego syna, i
tak to nic nie da bo w porównaniu z Tarinem, nie ma szans.
MW:Nie dowiemy się, dopóki tego nie
zobaczymy.
WH:Czyli twierdzisz że twój syn jest
lepszy od mojego?
MW:W pewnym sensie tak.
WH:Może o tym zadecyduję walka.
MW:Co chcesz się bić?
WH:Tak, Ja oraz Tarin przeciwko tobie
oraz Rockiemu.
MW:Z miłą chęcią.
OH:Przestańcie! Jeżeli myślicie że
pozwolę wam na walkę dziś i tutaj, to jesteście w błędzie.
Przyszliśmy tu by zjeść i porozmawiać w przyjaznej atmosferze, a
nie walczyć.
Miroi oraz Wenuri już nic nie
powiedzieli.
KW:Dobra, wszystko jest gotowe możecie
zasiadać.
Tym czasem do ziemi zbliżał się
jeden ze żołnierzy Zira, Miroi oraz reszta zaczęli wyczuwać jego
energie.
KW:Co się stało, kochanie?
MW:Wenuri ty też wyczuwasz tą silną
energie?
WH:Taa.
OH:Chwila, o czym wy mówicie?
RW:Co to za niesamowita energia?
TH:Nie mam pojęcia.
MW:Lepiej to sprawdźmy
WH:Jasne.
Miroi oraz Wenuri udali się w kierunku
w tej energii. Tajemniczy mały spodek kosmiczny wylądował parę
kilometrów od miejsca, w którym bawił się Ikari. Chłopiec będąc
ciekawy co to , natychmiast do niego podszedł. Gdy podszedł na tyle
blisko że mógł widzieć go, spostrzegł stojącą przed spodkiem
jakąś dobrze zbudowaną postać (miała niebieski kolor skóry,
czerwone oczy, ubrany w jakąś zbroję) Chłopiec widząc go był
trochę przerażony, więc postanowił jak najszybciej oddalić się
z tego miejsca. Niestety Router go wyczuł i momentalnie pojawił się
przed nim. Ikari był coraz bardziej przerażony, nie wiedział co ma
zrobić. Kiedy obcy miał zadać chłopakowi cios, Miroi chwycił go
za rękę i posłał i kopniakiem posłał go kilka metrów dalej.
IW:Tato.
MW:Wszystko w porządku?
IW:Tak.
Komentarze
Prześlij komentarz