Warinfinicon: Rozdział 23
Następnego dnia, Karina przyszła do domku Karaiego i Miroiego.
K:A więc dobrze, za nim zaczniemy trening, Karina prosze ubierz ten strój, który jest symbolem mojej szkoły. (powiedział dając dziewczynie strój ten sam co Miroiego czyli. Niebieska koszulka na ramiączka, na plecach miała symbol lwa, oraz niebieskie spodenki)
KR;Co będziemy dzisiaj trenować?
K:Waszym treningiem będzie to. (powiedział dając skały przywiązane do plecach, dla Nariego 20 KG, a dla Kariny 10 KG.)
K:Waszym zadaniem będzie wejście na szczyt tej góry.
KR:Co mamy iść z tymi głazami na szczyt?
K:O dobrze że mi o tym powiedziałaś, jeszcze macie to. (dodał kładac na ich głowach kij, na którym z obu stron były wiadra napełnione wodą)
KR:To są chyba jakieś żarty.
K:Dobra, teraz możecie ruszyć na góre, tylko pamiętajcie by nie wylać ani kropli.
Miroi oraz Karina już nic nie powiedzieli tylko wyruszyli na górę, dziewczyna szła strasznie ślamazarnie chcąc nie wylać ani kropli, natomiast Miroi szedł jakby to było dla niego codzienne zadanie.
KR:Miroi czekaj, czemu tak pędzisz, nie boisz się że wylejesz wodę.
MW:Spokojnie, to zadanie robie codziennie jako rozgrzewkę, już się do tego przyzwyczaiłem.
KR:Chcesz powiedzieć że takie zadania są każdego dnia?
MW:Hmm tak.
KR:”Boże co mnie podkusiło na trening.”
Po kilku godzinach, oboje dotarlni na szczyt.
KR:Miroi, mogę cię o coś zapytać?
MW:Jasne, o co chodzi?
KR:Zauważyłam że mieszkasz tylko z panem Karaiem, co z twoimi rodzicami?
Na wzmiankę o rodzicach, chłopak opuścił wzrok, co nie uszło uwadze dziewczyny.
KR:Czy coś się stało?
MW:Nie, po prostu od kiedy pamiętam zawsze staruszek się mną zajmował, nie pamiętam swoich rodziców.
KR:Wybacz, nie wiedziałam.
MW:Zacząłem trening by o tym wszystkim nie myśleć, zresztą nie ważne lepiej wracajmy.
KR:Dobrze.
K:A więc dobrze, za nim zaczniemy trening, Karina prosze ubierz ten strój, który jest symbolem mojej szkoły. (powiedział dając dziewczynie strój ten sam co Miroiego czyli. Niebieska koszulka na ramiączka, na plecach miała symbol lwa, oraz niebieskie spodenki)
KR;Co będziemy dzisiaj trenować?
K:Waszym treningiem będzie to. (powiedział dając skały przywiązane do plecach, dla Nariego 20 KG, a dla Kariny 10 KG.)
K:Waszym zadaniem będzie wejście na szczyt tej góry.
KR:Co mamy iść z tymi głazami na szczyt?
K:O dobrze że mi o tym powiedziałaś, jeszcze macie to. (dodał kładac na ich głowach kij, na którym z obu stron były wiadra napełnione wodą)
KR:To są chyba jakieś żarty.
K:Dobra, teraz możecie ruszyć na góre, tylko pamiętajcie by nie wylać ani kropli.
Miroi oraz Karina już nic nie powiedzieli tylko wyruszyli na górę, dziewczyna szła strasznie ślamazarnie chcąc nie wylać ani kropli, natomiast Miroi szedł jakby to było dla niego codzienne zadanie.
KR:Miroi czekaj, czemu tak pędzisz, nie boisz się że wylejesz wodę.
MW:Spokojnie, to zadanie robie codziennie jako rozgrzewkę, już się do tego przyzwyczaiłem.
KR:Chcesz powiedzieć że takie zadania są każdego dnia?
MW:Hmm tak.
KR:”Boże co mnie podkusiło na trening.”
Po kilku godzinach, oboje dotarlni na szczyt.
KR:Miroi, mogę cię o coś zapytać?
MW:Jasne, o co chodzi?
KR:Zauważyłam że mieszkasz tylko z panem Karaiem, co z twoimi rodzicami?
Na wzmiankę o rodzicach, chłopak opuścił wzrok, co nie uszło uwadze dziewczyny.
KR:Czy coś się stało?
MW:Nie, po prostu od kiedy pamiętam zawsze staruszek się mną zajmował, nie pamiętam swoich rodziców.
KR:Wybacz, nie wiedziałam.
MW:Zacząłem trening by o tym wszystkim nie myśleć, zresztą nie ważne lepiej wracajmy.
KR:Dobrze.
Komentarze
Prześlij komentarz