Warinfinicon: Rozdział 46
MW:Szlag, muszę
go powstrzymać. (powiedział ruszając do ataku)
Nim Miroi do niego
podleciał, lwi demon machnięciem swojej ogromnej łapy posłał
chłopaka na sąsiedni budynek, który zaraz potem się zawalił.
KR:Miroi!
K:Karina, ty oraz
Orika zajmijcie się ewakuacją mieszkańców, ja spróbuje
powstrzymać tego potwora.
KR:Dobrze.
S:Prosze państwa,
niestety sprawy obrały dziwny obrót, niech się ratuje kto może.
Karai pojawił się
za lwim demonem wymierzając jedną ze swoich technik, nim jednak ją
odpalił lew chwycił go swoim ogonem.
K:Cholera.
Rikori w formie
lwiego demona zaczął machać Karaim niczym lassem, po czym posłał
go na sporą odległość. Następnie zaczął kumulować przed
twarzą ogromną czarną kule energii, którą wysłał w stronę
miasta, po uderzeniu nastąpiła gigantyczna eksplozja, niszcząc
sporą część terenu. W tym momencie naprzeciw niemu stanął
Miroi.
MW:Nie pozwolę byś
siał niszczenie, powstrzymam cię za wszelką cenę. (powiedział
ruszając do ataku)
Lwi demon próbował
znokautować chłopaka swoimi lwimi łapskami, jednak Miroi ich
unikał, tak się na nich skupił że nie zauważył ogona, którym
dostał i zaczął lecieć bezwładnie ku ziemi.
MW:Cholera, nie
mogę ruszyć swoją prawą ręką, i co ja mam teraz zrobić?
Nim Miroi zdołał
cokolwiek zrobić, lwi demon chwycił go w swoje łapska i zaczął
go zgniatać, usłyszeć można było tylko dźwięk pękających
kości oraz krzyk chłopaka.
MW:”Niech to,
czy ja miałbym tu rzeczywiście przegrać, to ma być niby mój
koniec. O nie, nie pozwolę na to. Jeszcze mam tyle do zrobienia.
(powiedział wyrywając się z uścisku)
Ciało Miroiego
otoczyła fioletowa aura, jego włosy zaczęły falować, działo się
zupełnie jak wtedy, z tą różnicą że teraz jego źrenice nie
zniknęły.
MW:Czas pokazać
ci efekty mojego treningu, pokaże ci moc Ultra-Miroiego!
Komentarze
Prześlij komentarz