Warinfinicon: Rozdział 36
Miroi wraz z Oriką
biegli w strone areny, w której najprawdopodobniej ukrywa się
tajemniczy zabójca.
MW:Musimy się
pośpieszyć.
O:Trzeba było
tyle nie jeść.
Kilka minut
później, oboje zaczęli docierać do areny, gdy doniej dotarli
ludzie zaczęli się rozchodzić.
MW:Cholera,
czybyśmy się spóźnili.
O:Nie chcę mówić
a nie mówiłam, ale a nie mówiłam.
Miroi podbiegł do
jednego z sędziów.
MW:Przepraszam.
-Tak?
MW:Czy finał
dobiegł końca?
-Tak, właśnie
przed chwilą.
O:Gdzie znajduje
się zwycięzca, jeżeli można wiedzieć.
-W tej chwili
za pewnę odbiera swoją nagrodę.
MW:Prosze nas do
niego zaprowadzić.
-Niestety nie mogę
tego zrobić.
O:Proszę, grozi
mu wielkie niebezpieczeństwo.
-Przepraszam, ale
kim wy jesteście.
Kiedy cała trójka
rozmawiała, nagle usłyszeli krzyk, wszyscy niezwłocznie udali się
w tamto miejsce. Kiedy tam przybyli, zastali zawodnika również z
odgryzioną połową głowy.
-C...co tu się
stało?
MW:Szlag,
spóźniliśmy się.
Miroi spostrzegł
ledwo żyjącego sędziego, od razu do niego podbiegł.
MW:Przepraszam,
widział pan co tu się stało, kto to zrobił?
-P...po...to
był...ja...kiś po...twór.
O:Potwór?
MW:Jak wyglądał?
-J...ak le...w.
MW:Lew, dobra
przynajmniej mamy jakąś już wskazówkę. Przepraszam, gdzie
odbędzie się następny turniej?
-Następny turniej
odbędzie się w mieście Kusanami.
MW:Kusanami, czyli
wracamy do domu. Dziękuje, chodź wracamy.
Komentarze
Prześlij komentarz