Warinfinicon: Rozdział 44
Po kilkunastu
spektakularnych pojedynkach, nadeszła w końcu pora na finał, Miroi
staną naprzeciw Rikoriego.
S:A więc dobrze,
nastała w końcu długo oczekiwana runda finałowa, w której zmierzą
się dwaj obiecujący debiutanci, jednym z nich jest Miroi Warusaki,
a drugim Rikori Processo, zanim zaczniecie walczyć czy któryś z
was chciałby coś powiedzieć?
MW:Nie.
RP:Prze...praszam.
(powiedział cichym głosem)
S:Tak?
RP:Ja chciałem
coś powiedzieć.
S:A więc proszę.
RP:Prosze
posłuchaj mnie i wycofaj się z tego turnieju, najlepiej oddalając
się jak najdalej.
MW:Co ty mówisz,
nie odpuszczę bez walki.
RP:Ty niczego nie
rozumiesz, we mnie jest zapieczętowany demon, ledwo mogę go
kontrolować, gdy on się wymnie spod kontroli będzie siał
zniszczenie.
MW:To w takim
razie go powstrzymam.
S:Dobra, jeśli
nie macie nic więcej do powiedzenia, to zacznijmy walkę.
Ciało Rikoriego
znowu otoczyła czarna aura, na rękach oraz twarzy pojawiły się
czarne znaki, jego oczy rozbłysły na czerwono.
MW:Dawaj, pokaż
na co stać tego potwora. (powiedział przyjmując pozycje do walki)
Rikori ruszył do
ataku, kiedy miał zadać cios Miroi zablokował go swoją ręką,
następnie rozpoczęła się wymiana ciosów, skończyli ją wspólnym
zderzeniem pięściami po czym oboje odskoczyli od siebie.
MW:Całkiem
nieźle.
Tym razem do Miroi
ruszył do ataku i próbował zadać jakikolwiek cios swojemu
przeciwnikowi, niestety on każdy bez problemu parował.
Komentarze
Prześlij komentarz