10 lat później... W pewnym lesie znajdował się nie wielki drewniany domek, przed którym był pewien chłopiec (na oko mógł mieć jakieś 10 lat, miał średnie czarne włosy, ubrany w niebieskie spodnie, i tego samego koloru koszulkę na ramiączka, pod którą miał białą koszulę). Obecnie chłopak wykonywał jakieś dziwne ćwiczenia, po chwili do niego podszedł jakiś starszy mężczyzna (mógł mieć jakieś 45 lat, miał krótkie siwe włosy, lekki zarost, ubrany w jakieś szaty) -Jak ci idzie Miroi? MW:Świtnie Karai-san, właśnie skończyłem ćwiczenia które mi zadałeś. K:Dobra robota, mam dla ciebie nowinę. MW:Nowinę? K:Tak, od jutro będziesz uszczęczał do szkoły. MW:Szkoła, a co to takiego? K:Szkoła to takie miejsce, w którym dowiadujesz się różnych ciekawych informacji oraz poznajesz nowych ludzi. MW:Brzmi interesująco. K:W takim razie potrenuj jeszcze trochę i idź spać, bo jutro musisz wcześnie wstać. MW:Jasne. Miroi potrenował jeszcze z pół-tora godziny, po czym tak jak kazał mu
Kazushi uwięził Miroiego w czymś co przypominało czarną mgłę, która znacznie utrudniała widoczność. MW:Myślisz że jeśli uwięzisz mnie w czymś takim to mnie pokonasz? Kz:Jak twierdzisz że jest inaczej, to wydostań się stąd, jeśli potrafisz. MW:Masz to jak w banku. Miroi zaczął szukać sposobu by się wydostać, ale nie było łatwo. Jakby tego było mało, po chwili dostał cios od Kazushiego, który zaczął co chwile go walić. Kz:Hahahahaha co się stało, nie możesz zobaczyć moich ruchów? MW:Kazushi ty tchórzu, to było nie fair zagranie! Kz:Jeżeli ma mi to zapewnić zwycięstwo, to nie patrze na to co jest fair a co nie. MW:Ta, to w takim razie. Skup się, skoncentruj. (powiedział zamykając oczy) Kiedy Kazushi ponownie chciał go zaatakować, tym razem Miroi zablokował jego atak, gdy to zrobił czarna mgła zaczęła znikać. Kz:N...nie możliwe, jak żeś to zrobił? MW:Może nie byłem w stanie cię dostrzec, ale za to mogłem usłyszeć twoje ruchy, wyczuć twoją energie. (odparł otwierają
Karai przybierając nową forme ruszył do ataku na Kazushiego, tym razem był znacznie szybszy. Nim jego przeciwnik się zorientował pojawił się przed nim i walnął z łokcia go w twarz, mężczyzna na tym nie poprzestał i zaczął na niego nacierać, na koniec wybił się w powietrze wystawiając swoją dominującą dłoń, drugą chwycił za okolice nadgarstka. Po chwili w jego dłoni pojawiła się niebieska kula energii, z której wystrzelił ogromny promień. Po uderzeniu nastąpiła wielka eksplozja otaczająca ciało Karaiego złota poświata zniknęła,. Ka:To była moja pełna moc, jeśli to nie dało rady, to nic ani nikt go nie powstrzyma. Kz:Masz racje (szepnął do ucha, pojawiając się błyskawicznie za Karaiem) Kazushi nie czekając na nic, od razu wykonał ruch swoją dłonią odcinając ręke Karaiego, z jego rany trysła spora ilość krwi, ale udało się Karaiemu od niego odskoczyć łapiąc się za ranę. Ka:Cholera. Kz:Wygląda na to że z jedną ręką już nic nie zdziałasz, ale żeby się upewnić ją też załatwie.
Komentarze
Prześlij komentarz