Warinfinicon: Specjal #1
Minął ponad rok
od pokonania Zirike, od tamtego momentu Miroi bez przerwy trenował,
by sytacje jak tak z Natanem, nigdy więcej się nie powtórzyły.
Obecnie Miroi znajdował się w ogrodzie swojego mistrza, i trenował
medytacje, przynajmniej do czasu aż go nie zawołał Karai.
K:Miroi pozwól do
mnie na chwile.
MW:Już, co jest
staruszku?
K:Słuchaj mam dla
ciebie zadanie?
MW:Zadanie?
K:Tak, udasz się
do Kusanami i znajdziesz pewnego zielarza, on dla mnie będzie miał
specjale zioła.
MW:Dobra, i co mam
mu powiedzieć?
K:Wystarczy że mu
przekażesz że jesteś ode mnie, on resztę będzie wiedział.
MW:W porządku.
K:A więc ruszaj.
Miroi udał się
do miasteczka Kusanami, do którego dotarł w ciągu nie całej
godziny. Kiedy tam dodarł był widokiem jakim tam zastał, wszędzie
było pełno dekoracji, mnóstwo ludzi w całym mieście.
MW:Co tu się
dzieje?
Gdy Miroi tak
uważnie wszystko podziwiał, nagle natrafił na Karinę.
KR:O Miroi cześć,
co ty tutaj robisz?
MW:Karina, a
staruszek wysłał mnie po jakieś zioła, tak wgl to co tutaj się
dzieje?
KR:Dziś w mieście
mamy festiwal Tarizo.
MW:Festiwal
Tarizo?
KR:Tak jest to co
roczny festwal, w którym czcimy założyciela tego miasta, wszyscy
mieszkańcy świetnie się bawią.
MW:Rozumiem.
KR:Więc mówisz
że szukasz jakiegoś zielarza, mogę ci pomóc jeśli chcesz?
MW:Chętnie.
Miroi oraz Karina
przechadzali się po mieście, poszukując tajnego zielarza, kiedy
tak chodzili nagle zawołał go jakiś starszy mężczyzna ze
straganu (na głowie miał czerwoną hustę, czarne okulary, ubrany w
jakieś kolorowe szaty)
-Ej wy dzieciaki,
chodzcie na chwile.
MW:Do nas mówisz?
-A czy widzisz
tutaj jakiś innych dzieciaków?
MW:Nie.
-No widzisz, a
więc chodźcie.
KR:Czego pan od
nas chce i kim właściwie jest?
-Jestem
czarodziejem, chcecie zobaczyć jakieś magiczne sztuczki?
MW:Jasne.
Czarodziej zaczął
wykonywać jakieś tanie sztuczki, które nie bardzo podobały się
Miroiemu i Karinie.
KR:To wszystko,
jeśli tak to chodźmy dalej Miroi.
MW:Jasne.
-Chwila czekajcie,
to była tylko rozgrzewka, zaraz pokaże wam moją najlepszą
sztuczkę.
KR:Jeżeli ma być
taka sama jak tamte, to podziękujemy.
-Ależ nie, daje
wam słowo że ten numer,wyrwie was z butów.
Czarodziej
wykonywał jakieś dziwnę ruchy, gdy skończył rozbłysło się
jasne światło.
MW:N...niesamowite.
Kilka minut
później...
Kiedy światło
znikło, na ziemi leżeli Miroi oraz Karina, natomiast czarodziej
gdzieś się oddalił.
MW:Co się stało?
(spytał pierwszy odzyskując przytomność)
Chwile później i
Karina ją odzyskała, jednak gdy oboje na siebie spojrzeli przeżyli
szok.
MW:M..miroi?
KR:K...karina? Co
ty robisz w moim ciele?
MW:Chyba to ja
powinnam zapytać, co ty robisz w moim?
Przyjaciele
niezwłocznie udali się do najbliższego lustra, po spojrzeniu w
nie, nie byli w stanie w to uwierzyć.
MW:Wygląda na to,
że ten czarodziej zamienił nas ciałami.
KR:Co, niech ja go
tylko dorwę. (odparł gdzieś się udając)
MW:Ej dokąt się
wybierasz,?
KR:Idę znaleźć
tego całego czarodzieja, i zmuszę go by nas odmienił.
MW:Ehh, co ja z
tobą mam...
Przyjaciele
wrócili do tego stoiska, gdzie jeszcze chwile temu znajdował się
czarodziej.
KR:Gdzie się on
podział?
MW:Pewnie zwiał,
chodżmy przeszukać okolice Warusaki, pewnie nie uciekł daleko.
KR:Jasne.
Przyjaciele udali
się w poszukiwania czarodzieja, mimo że przeczesali cały teren
wogół miasta, nie mogli natrafić nażaden ślad.
KR:Gdzie on
polazł.
MW:Nie mam
pojęcia, ale z pewnością nie uciekł daleko.
Kiedy Miroi oraz
Karina mieli dalej szukać, nagle przeszło jakieś dziwne uczucie
Miroiego.
MW:Co jest?
KR:Muszę iść za
potrzebą. (odparł z głupkowatym uśmieszkiem)
MW:Dobra, idź.
Po chwili jak
Miroi oddalił się, można było usłyszeć jego krzyk, Karina
natychmiast do niego podbiegła.
MW:Miroi co jest?
KR:Jak ty sikasz,
przecież nie masz wacka? (odparł po czym Karina padła na ziemie)
MW:TY IDIOTO, JA
TU BIĘGNĘ Z CAŁYCH SIŁ, BO MYŚLAŁAM ŻE COŚ CI SIĘ STAŁO, A
TY WYSKAKUJESZ MI Z CZYMŚ TAKIM?
KR:Ale o co ci
chodzi, przecież to jest ważne, więc jak mam się załatwić w
twoim ciele?
MW:Ehh, po prostu
idź w krzaki i kucnij, rany. (odparła wściekła)
KR:Ahh, co za
ulga?
MW:Ulżyło ci?
KR:Jeszcze jak.
MW:Dobra, to teraz
chodźmy.
Przyjaciele nadal
szukali tego czarodzieja, chwile później Karina nagle coś
spostrzegła.
MW:Miroi, spójrz!
KR:Ej ty stój!
-Czego chcecie?
MW:Dobrze wiesz,
odmień nas z powrotem.
-Obawiam się że
to nie możliwe.
KR:W takim razie
zaraz ci dokopie, to zmienisz zdanie.
Miroi w ciele
Kariny ruszył do ataku, w odpowiedzi na to Czarodziej zaczął
wymachiwać swoimi dłońmi, tworząc jakiś pomarańczowe wstążki
energii, które wysłał na chłopaka. Miroi bez problemu unikał
ich, w kilka sekund podbiegł do czarodzieja, gdy miał już mu zadać
cios, ten go uniknął odskakując na sporą odległość. Pare
sekund później za czarodziejem pojawiła się Karina, która
postanowiła zaatakować od tyłu, jednak starzec to przewidział i
znowu odskoczył od niej.
MW:Miroi, masz za
pewne moje ostrze, użyj go.
Miroi nie wiedział
o co jej chodzi, więc zaczął przeczesywać kieszeni, w końcu
natrafił na to ostrze.
KR:No mam go i jak
mam niby go użyć?
MW:Po prostu
przelej do niego trochę swojej energii i rzuć go w strone
przeciwnika.
KR:Rozumiem.
Miroi zrobił to
co powiedziała Karina i rzucił ostrze.
-Co to niby ma
być, żart jeśli tak to kiepski. (skomentował unikając ostrza)
Kiedy ostrze
znalazło się za czarodziejem, Miroi momentalnie podmienił się z
nim miejscem.
KR:Teraz cię mam!
-Co?
Gdy Miroi miał
zadać cios czarodziejowi, ktoś go powstrzymał.
-Stój!
Na polu walki
pojawił się Karai.
KR:Staruszek, co
ty tutaj robisz?
K:Przyszedłem
zobaczyć jak wam idzie wasz trening, ale chyba nieco za daleko się
posuneliścia.
MW:Chwila
powiedział mistrz trening, więc to wszystko było treningiem?
K:Zgadza się?
KR:To po kiego nam
była ta zamiana ciał.
K:To była
przeszkoda, byście zobaczyli jak się walczy w innym ciele.
MW:Skoro tak, to
możesz nas z powrotem odmienić?
-Jasne. (odparł
wymachując swoimi dłońmi)
Miroi oraz Karina
wrócili do swoich ciał.
KR:Nareszcie w
swoim ciele.
MW:Uff
K:Jeszcze raz ci
dziękuje za to że się nimi zająłeś.
-Cała przyjemność
po mojej stronie. (odparł odchodząc)
K:Dobrze, skoro
tak dobrze się spisaliście, to co powiecie na dużą pizze, ja
stawiam.
-Super! (krzyknęli
radośnie przyjaciele)
I tak zakończył
się ten dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz